Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 176 takich demotywatorów

Parowóz na placu de Rennes: to zdjęcie zrobiono 125 lat temu – Dokładnie 125 lat temu życie w Paryżu na chwilę się zatrzymało. Rozpędzony parowóz wpadł na dworzec Montparnasse i nie wyhamował przed końcem torów. Przebił jego ścianę i spadł na plac poniżej – chwilę później powstało ikoniczne zdjęcie.fotografię wykonano aparatem Kodak Pocket, który wówczas uchodził za mały i poręczny.Co interesujące, w wypadku zginęła tylko jedna osoba, a była nią pracująca w kiosku kobieta, która została przygnieciona walącym się murem. Kolejnych 5 osób zostało rannych. Równie ciekawy jest fakt, że sam parowóz niedługo później został naprawiony i ponownie wrócił na tory
Źródło: Wp.pl
Pcim czuje się pominięty jak dworzec PKP w Czeladzi... –  Kiedy wszyscy zajeli sięKraśnikiem i zapomnieli o tobie:SOSNOWIECPODLASIERADOM
Absurd goni absurd –  POLICJAPKP INTERCITYPL-PKPIC 50 51 28-70 023-2 B'bnopuzKierownik pociągu Intercity wezwał policję na dworzeckolejowy w Lesznie, bo jedna z pasażerek nie miała nasobie maseczki. Kobieta zdjęła ją, aby zjeść posiłek.Zdaniem obsługi pociągu robiła to "wyjątkowo długo".
To dworzec PKP w Białymstoku. Wbrew pozorom nie wprowadzono obowiązkowej modlitwy przed kupnem biletu, ale jedynie źle dostosowano wysokość okienek na dworcu tymczasowym (główny jest w przebudowie). –
Oni już lata temu wiedzieli,że będzie korona –
Katastrofa kolejowa z 1895 roku na Gare Montparnasse we Francji – Zginęła w niej jedna osoba
 –  @Sto Lat Planowania 2 godz. • OG Kościerzyna. Miejsce kaźni rozumu. To co widzą Państwo na zamieszczonej fotografii to plac Józefa Wybickiego a przynajmniej to co z niego zostało po rewitalizacji. Oczami wyobraźni widzę jak wasz wzrok błądzi po tym zdjęciu aż do momentu gdy "When you see it you will shit bricks". Tak tak. Jest tam posąg autora naszego państwowego hymnu. Kiedyś tam stał na honorowym miejscu jako dominanta i centralny obiekt tej przestrzeni w towarzystwie drzew, masztów flagowych i panoramy rozpościerającej się na dolinę za nim, ale Kościerzynie udało się pozyskać środki unijne na poprawę komunikacji publicznej. Dzięki tym środkom rozpieprzono istniejący dworzec autobusowy w centrum miasta, który doskonale pełnił swoją rolę i zamieniono go w dodatkowy parking dla samochodów a sam dworzec przeniesiono na plac Wybickiego wykorzystując unijne środki na zrobienie dwóch niepraktycznych gównianych wiat, które nie chronią przed deszczem oraz w większej części tych środków sfinansowanie pod tym pretekstem budowy parkingów przed centrum handlowym dla kilku lokalnych cwaniaków. W ten sposób plac poświęcony twórcy hymnu Polski został zamieniony w parking przed Media Expertem i Pepko pokazując jednocześnie jak bardzo w pogardzie Kaszubi mają polską tradycję i poczucie piękna. To jest proszę państwa perfekcyjna katastrofa, która powinna być przechowywana pod szklanym kloszem w państwowym instytucie miar i wag w Paryżu jako wzorzec spierdoliny przestrzennej, tak zwany "Jeden Kościerzyn". Dla porównania, bo może nie dla wszystkich to jest jasne ile to jest dżambodżetów i boisk do futbolu amerykańskiego Zakopane mają średnio mniej więcej 1,34 Kościerzyna.
 –  Ja jestem z Końskich i nie czuje się w ogóle lekceważony z strony ®trzaskowski_. Za to przez ®AndrzeiDuda tak. Odmalowali dworzec przed jego przyjazdem, który nie jest użytkowany od x lat, TVP niszczy zieleń na skwerku, a ludzie zadający pytanie w ®tvp_info nie są z Końskich.
 –
 –  Dworzec Fabryczny przed koronawirusem Dworzec Fabryczny w trakcie koronawirusa
Napisz 100 razy – "Nie będę zaczepiał Jacka Kurskiego"
 –
A więc gdzie ja właściwie jestem? –  Mińsk Mazowiecki
 –  Pamiętam jak mi w dzieciństwie rodzice powiedzieli,że jak się pierdzi to wychodzą z dupy złe duchy. Jaksię o tym dowiedziałem to później bałem siępierdzieć w samotności i za każdym razem (nawetw nocy) jak czułem, że zbliża się pierd to biegłem dorodziców i pierdziałem u nich w sypialni.W rezultacie byli zmuszeni wymyślić inną bajkę.Powiedzieli mi, że w dupie jest dworzec, z któregoglizdy „pociągiem wieczornym"(kiedy się srawieczorem) wybierają się w podróż, a pierdy togłośne zapowiedzi pociągów. I pamiętampróbowałem wtedy ogarnąć jaki oni tam mają rozkładjazdy. Później urosłem i ochujałem od tych jebanychbajek.
 –  Śniło mi się, że spałem i przyszła do mnie gęś, obudziła mnie i mówi, że mam w poduszce jej pióra i żebym jej oddał. A ja do niej, że jej nie oddam, więc ta zaczęła mnie dziobać. Wstałem i jebnąłem w nią tą poduszką, ta uciekła, później zawołała swoją paczkę i tych gęsi nagle zrobiło się 15 plus kogut, który był podobny do Hagrida. Kogut do mnie, że mam mu dać 6 tysięcy dolarów za pióra, wystraszyłem się i spierdoliłem stamtąd przez okno, pobiegłem na dworzec, podleciałem do kasy i mówię „jeden bilet do Warszawy poproszę" a tam zamiast kasjerki siedzi ta gęś i wtedy się obudziłem
Dworzec centralny w Amsterdamie 01/01/2020 7:30 rano –
0:17
Linia kolejowa Warszawa-Tallin zapowiada się rewelacyjnie – Linia Rail Baltica będzie miała długość 870 km i prowadzić będzie od Warszawy przez litewskie Kowno, łotewską Rygę aż do stolicy Estonii. Pociągi mają jeździć z prędkością 160 km/h. Czas przejazdu z Warszawy do Wilna wyniesie około 4 godzin i 7 minut, do Rygi 5 godzin i 3 minuty, a do Tallina 6 godzin i 47 minut. W stolicy Estonii powstanie supernowoczesny dworzec, którego projekt został wybrany spośród wielu nadesłanych prac z całego świata. Według planu zostanie oddany do użytku w 2026 roku, wtedy mają być już też zmodernizowane wszystkie odcinki kolejowe linii
Kaplica wraca na dworzec PKPwe Wrocławiu – Ma to być miejsce ogólnie dostępne dla podróżnych, którzy będą mogli w ciszy i spokoju pomodlić się, lub skorzystać z sakramentów. Kaplica nie jest jednak ukończona, do tego potrzeba jeszcze pół miliona złotych. Co na to podróżni?
Zbudowali dworzec autobusowy, ale "nikt nie przewidział, że będzie problem dla autobusów" – Władze Trzebnicy wybudowały centrum przesiadkowe za dwa miliony złotych. Okazało się jednak, że przesiadki są niemożliwe, bo pasażerom ta lokalizacja nie odpowiada, a droga dla autobusów jest zbyt stroma.Ten dworzec wygląda właściwie jak przystanek przelotowy, a nie dworzec, bo tu nie ma ani poczekalni, nie ma żadnego budynku

Przypadkowe spotkanie, które stało się jednym z najważniejszych w moim życiu

Przypadkowe spotkanie, które stało się jednym z najważniejszych w moim życiu – To było kilka miesięcy temu. Wybrałem się na spontaniczne spotkanie z przyjacielem w mieście oddalonym od mojego o jakieś 300 km. Po spotkaniu, na drugi dzień, wracałem do domu. Czekała mnie 3-godzinna samotna trasa.Ogólnie dość często podróżowałem po kraju, ale nigdy nie zabierałem ze sobą autostopowiczów. Zasadniczo dlatego, że wszystkie podróże odbyły się z żoną, a mamy trzydrzwiowy samochód, do którego trudno jest wsiąść do tyłu lub z niego wysiąść. Poza tym mam bardzo "ostrożny" stosunek do osób podróżujących autostopem, nieważne z jakiego powodu. Zwyczajnie im nie ufam.Kilka razy mijałem ludzi z banerami, proszących o podwózkę w różne miejsca, ale nie zatrzymywałem się i przejeżdżałem obok. Tamtego dnia było inaczej.Po przejechaniu około 1/3 trasy zauważyłem faceta z plecakiem, wędrującego wzdłuż drogi. Odwrócił się i widząc mnie, podniósł rękę. Nie mam logicznego wytłumaczenia dlaczego, ale postanowiłem się zatrzymać. Opuściłem szybę i spytałem gdzie idzie. - Im bliżej (tu padła nazwa mojego miasta) tym lepiej - odpowiedział nieznajomy.Pokiwałem głową, a ten z radością wskoczył na tylne siedzenie.- Zapnij tylko pasy bezpieczeństwa - przypomniałem i ruszyłem dalej.Na oko dawałem mu ponad 30 lat. Miał niezbyt schludną fryzurę i brodę, jego ubrania były postrzępione i stare. Ogólnie wyglądało na to, że długo nie spał. W rękach kurczowo ściskał stary plecak. Jednocześnie nie czułem nieprzyjemnego zapachu (alkoholu, dymu, potu, ani nic innego tego typu). Nie miałem humoru rozmawiać, ale facet najwyraźniej potrzebował się wygadać. Zaczął opowiadać całą historię swojej podróży od zachodniej części kraju, na wschód. Pieszo. Westchnąłem ciężko, przewidując kolejne historie o tym, jak młody zdrowy facet wylądował w innej części kraju bez pieniędzy, nie z własnej woli i nie ze swojej winy. I faktycznie, opowiedział może z 10 historii, które wydarzyły się u niego w ciągu ostatnich 5 lat, ale w sumie żadna z nich nie wzbudziła mojego zaufania. Każdą opowiadał z wielkim entuzjazmem i uśmiechem na twarzy.Słuchałem tego wszystkiego piąte przez dziesiąte, ale nagle moją uwagę przykuło jedno zdanie, w którym wspomniał o mieście, z którego pochodzi. Od razu zapytałem z prawdziwym zainteresowaniem:- Ooo, Ty naprawdę pochodzisz z tamtych stron? Ja też! Po chwili okazało się, że mieszkał w tym samym małym miasteczku co ja kiedyś i gdzie mam do tej pory rodzinę. Mało tego nawet ulica, na której mieszkał była niedaleko tej, na której ja mieszkałem.Po tej wymianie informacji zaczął mi opowiadać z nostalgią w głowie o swoim dzieciństwie i o tym w jakiej szkole się uczył. Przez chwilę milczałem, bo nie dość, że łączyło nas wspólne miejsce zamieszkania, to uczyli nas ci sami nauczyciele w podstawówce. Tyle, że prawie wszystkich moich kolegów z klasy pamiętałem, a ten w aucie wydawał mi się dużo starszy od nich. Odwróciłem się na chwilę, aby na niego spojrzeć. Przecież musiałem go kiedyś już widzieć. Może byłem w niższej klasie, a on w wyższej... ale po chwili mój mózg jakby nagle przeanalizował wszystkie informacje, powyciągał archiwalne dane i sobie przypomniałem:- Andrzej? - zapytałemPopatrzył na mnie zaskoczony.- No tak...Na mojej twarzy pojawił się mimowolny szeroki uśmiech:- Jestem Paweł, siedzieliśmy razem w 1 klasie!Powiedziałem to, zanim w pełni zdałem sobie sprawę z tego, co się dokładnie wydarzyło: przecież właśnie spotkałem mojego pierwszego szkolnego przyjaciela, z którym siedziałem przez cały rok w jednej ławce. Przyjaciela, z którym moi rodzice zabronili mi się bawić, ponieważ pochodził z patologicznej rodziny i palił fajki już w pierwszej klasie (!). W 2 klasie siedziałem już z innym kolegą, bo Andrzeja przeniesiono do innej szkoły.I spotkałem go właśnie dziś, diabeł wie gdzie, diabeł wie jak! Nie powinienem nawet tu być, bo to był nieplanowany wyjazd, który wypadł mi prawie w ostatniej chwili.Pogadaliśmy jeszcze z dwie godziny i zawiozłem go na dworzec kolejowy. Dałem mu pieniądze, aby mógł coś zjeść i dostać się jakoś do swojego domu. Muszę wspomnieć, że przez całą drogę (nawet po tym gdy dowiedział się kim jestem), ani razu nie poprosił mnie o kasę.Opowiedział mi o wszystkich swoich przygodach i byłem szczerze zdumiony tym, że osoba, która w rzeczywistości nie ma nic, zachowuje tak pozytywne nastawienie i po prostu dąży do jakiegoś postawionego sobie celu. Nie narzekał, nie prosił o pomoc. Podczas swoich opowieści, wspominał o historii gdy raz poszedł do przydrożnej knajpy i poprosił o coś do jedzenia, a on w zamian porąbie drzewo, posprząta podwórko lub podejmie się innego zajęcia. Odmówili mu, ale on stwierdził, że doskonale rozumiał dlaczego: "nie znali mnie... myśleli, że jestem jakimś chorym włóczęgą i że będzie ze mnie więcej szkody niż pożytku". Gdy to mówił, nie miał w głosie złości czy nienawiści.Żałuję tylko, że wtedy nie wpadłem na pomysł, aby kupić mu jakiś najtańszy zwykły telefon, aby mieć z nim jakikolwiek kontakt. W każdym razie mam cichą nadzieję, że stałem się dla niego swego rodzaju małym wsparciem po tym, co przeszedł. Jego wszystkie historie miały jeden morał, aby nigdy, ale to przenigdy się nie poddawać. Nawet nie wiedziałem, jak bardzo wtedy tego potrzebowałem i zawsze będę mu za to wdzięczny