Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 18 takich demotywatorów

W wieku 95 lat zmarła Czesława Sielska ps. "Nina", łączniczka z Powstania Warszawskiego – "Powstanie – nie zdawałam sobie sprawy, że to jest takie niebezpieczeństwo, że w każdej chwili mogę zginąć. W ogóle nie myślałam o tym, że zginę. Myślałam tylko o tym, że zwyciężymy, że w końcu Niemcy skapitulują", wspominała 0
 –  $27NOWE ULICE!ul. Anny Jantarul. Marii Czubaszekul. Czesława Niemenaul. Marka Grechutyul. Zbigniewa WodeckiegoPolanica-ZdrójŹRÓDŁO ZDROWIAul. Wojciecha Karolakaul. Ewy Demarczyk
 –  ZNALAZŁEMDZIECIĘCATOREBKEZHAMEHOДИТЯЧУСУМОЧКУPROSZE O KONTAKTGRZEGORZ791 777 866Зателефонуйте менiПРЕр 791% 777 866721
Starczyło pół godziny z kadrą i skłócił piłkarzy z selekcjonerem, selekcjonera z prezesem, i do tego wizerunkowo poharatał całą drużynę – Afera premiowa doprowadziła do zakończenia współpracy selekcjonera Czesława Michniewicza z PZPN
 –
Czesława Chrzanowska - 2-letnia dziewczynka, zamordowana w łóżeczku przez ludobójców z OUN-UPA – Dziś 78. rocznica Krwawej Niedzieli na Wołyniu
Dzisiaj 98. urodziny świętuje Zofia Czekalska "Sosenka" – Zofia Czekalska ps. "Sosenka" w czasie powstania była łączniczką w batalionie Chrobry II i pracowała w Centralnej Składnicy Aptecznej przy ulicy Siennej 41 przygotowując opatrunki i leki. Nie opuściła również rannego kolegi Czesława, który później został jej mężem."Po kapitulacji mówiliśmy sobie: - Nie damy się, idziemy prosto, z głową do góry - co będzie, to będzie. Nie damy się, nie na kolanach."Dwieście lat bohaterko!

Wymowny list Adama Michnika do gen. Czesława Kiszczaka, wysłany z aresztu śledczego w 1983 r.

 –  Kinga Kamińska14 grudnia 2016 · Warszawa, województwo mazowieckie ·Wobec opluskwiania inaczej myślących przez pisowskie miernoty przyszło mi na myśl, że dobrze będzie przypomnieć:Trzydzieści trzy lata temu Adam Michnik wysłał z aresztu śledczego ten list do do ministra spraw wewnętrznych gen. Czesława Kiszczaka. Opublikowany w podziemnym Tygodniku Mazowsze stał się dla mnie drogowskazem.Warszawa 11 grudnia 1983 r.Adam Michnik, s. OzjaszaWarszawa, ul. Rakowiecka 37; areszt śledczyOb. minister spraw wewnętrznychgen. Czesław KiszczakMotto: Odebrałem pismo Waćpana, Mości Panie Rzewuski, nad którym długo myślałem, co ono ma znaczyć, i czyli mam na nie odpowiedzieć. Człowiek poczciwy nie skrywa swych myśli, wzgarda dla podłych jest jego prawidłem; tak i ja dziś z Waćpanem postąpię... Jako obywatel nie mogę usłuchać rady Waćpana, która pod pozorem wolności, upstrzonej licznymi błędami, wsparta jest obcą przemocą. Ci, którzy śmieli dla ich dumy i własnej miłości zaprzedać krew współziomków swoich, są ohydą narodu i zdrajcami ojczyzny. Takie są moje sentymenta...(Z listu księcia Józefa Poniatowskiego do hetmana Seweryna Rzewuskiego, targowiczanina)I. Na początku listopada, pełen obrzydzenia dla postępków funkcjonariuszy Pańskiego resortu, wysłałem do Pana skargę. W swym liście zwróciłem uwagę na niski charakter takich poczynań: zabranie z celi książek, które posiadałem za zgodą prokuratora, pozbawienie mnie dodatkowego spaceru zaleconego przez lekarza czy pogróżki inspirowane jakimiś audycjami w zachodnich radiostacjach. Dla nikogo z więźniów Pawilonu III Śledczego nie jest sekretem, że akcjami represyjnymi kierują tu funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa. Ich nazwiska też nie są żadną tajemnicą, tak jak i nazwisko ich tutejszego szefa, płk. Tamborskiego z MSW. Odwołałem się w swoim piśmie do obowiązującego ludzi cywilizowanych nakazu honoru, który zabrania znęcać się nad uwięzionym i bezbronnym przeciwnikiem politycznym.Poprosiłem następnie odwiedzającą mnie osobę, by sprawdziła u Pana, czy mój list doszedł. Ku memu zdziwieniu zakomunikował jej Pan o swej niemożności ukrócenia poczynań podległych sobie funkcjonariuszy. W przedmiocie zwrócenia mi do celi książek okazał się Pan niekompetentny. Starczyło natomiast Panu kompetencji, by złożyć mi dość osobliwą propozycję. Brzmiała ona: albo najbliższe święta spędzę na Lazurowym Wybrzeżu, albo też czeka mnie proces i wiele lat więzienia. Zapewnił Pan zarazem, że po procesie, gdy "władza przełknie tę żabę", o wyjeździe nie będzie mogło być już mowy. W ten sposób dowiedziałem się, że ministrowi spraw wewnętrznych w PRL trudniej pohamować nadgorliwych w dokuczliwości funkcjonariuszy SB, niż odgadnąć wyrok sądu wojskowego i szeroką dłonią ofiarować wczasy na Lazurowym Wybrzeżu.Ma Pan duszę jak step ukraiński, Panie Generale! Tytułem rewanżu ofiaruję Panu przeto, śladem pana Zagłoby podążając, tron w Niderlandach! "Monarcha Niderlandów, król Kiszczak I" - czy nie znajduje Pan urody w tym sformułowaniu?II. Kiedy z początkiem listopada przeczytałem w "Trybunie Ludu" wypowiedź Jerzego Urbana o tym, że mogę uzyskać wolność kosztem opuszczenia Polski, potraktowałem to jako kolejny żart tego skądinąd utalentowanego felietonisty, któremu wyrządzono tak ogromną krzywdę nominacją na stanowisko rzecznika rządu PRL. Rządowi gen. Wojciecha Jaruzelskiego minister Urban wielkich szkód może i nie przysporzył, bowiem temu rządowi trudno jeszcze bardziej popsuć opinię w kraju i za granicą. Jednak wyrządził ich niemało samemu sobie, kiedy to dowcipy ze "Szpilek" zaczął przedstawiać jako opinie zasługujące na poważne traktowanie.Nie dalej jak miesiąc wcześniej, początkiem października, Jerzy Urban zapewnił opinię publiczną, że więźniowie polityczni "odbywają karę w wydzielonych pomieszczeniach i nie przebywają razem z kryminalistami". Proszę sobie wyobrazić, że potraktowałem - o święta naiwności! - tę wypowiedź poważnie i zażądałem umieszczenia mnie we wspólnej celi z więźniem politycznym, bowiem przebywałem z więźniami kryminalnymi. Wszelako naczelnik aresztu mjr Andrzej Nowacki, a potem szef sądu Warszawskiego Okręgu Wojskowego płk Władysław Monarcha uświadomili mnie, że Urban plecie jak Piekarski na mękach i nie zna obowiązujących przepisów.Od tego czasu czytam oświadczenia rzecznika rządu gen. Jaruzelskiego wyłącznie w konwencji satyrycznych humoresek i nieraz się dobrze nimi bawię (polecam Pańskiej uwadze - jako szczególnie śmieszne - wypowiedzi rzecznika na temat Lecha Wałęsy). W tej też konwencji odczytałem jego wypowiedź o możliwości kupienia sobie wolności przez wyjazd za granicę. Pańska oferta spędzenia świąt na Lazurowym Wybrzeżu kazała mi jednak ponownie przemyśleć, co oznaczają te dziwaczne wypowiedzi.III. Piszę ten list wyłącznie we własnym imieniu, ale mam podstawy, by sądzić, że podobnie rozumują tysiące ludzi w Polsce.Doszedłem do przekonania, że składając mi propozycję opuszczenia Polski:1) przyznaje Pan, że nie uczyniłem nic takiego, co by upoważniało praworządny urząd prokuratorski do formułowania zarzutów o "przygotowaniu do obalenia ustroju siłą" lub "osłabiania mocy obronnej państwa", zaś praworządny sąd do orzekania wyroku skazującego. Podzielam ten pogląd;2) przyznaje Pan, że wyrok jest już ustalony na długo przed rozpoczęciem procesu. Podzielam ten pogląd;3) przyznaje Pan, że akt oskarżenia sformułowany przez dyspozycyjnego prokuratora i wyrok skazujący, orzeczony przez dyspozycyjnych sędziów, będą na tyle nonsensowne, że nikogo w błąd nie wprowadzą, skazanym przyniosą chwałę, a skazującym i ich dysponentom - hańbę. Podzielam ten pogląd;4) przyznaje Pan, że celem toczącego się postępowania karnego nie jest zadośćuczynienie prawu, lecz pozbycie się przez elitę władzy kłopotliwych oponentów. Podzielam ten pogląd.Na tym wszakże kończy się zgodność naszych opinii. Uważam bowiem, że:1) aby tak jawnie przyznać się do deptania prawa, trzeba być durniem;2) aby będąc więziennym nadzorcą, proponować człowiekowi więzionemu od dwóch lat Lazurowe Wybrzeże w zamian za moralne samobójstwo, trzeba być świnią;3) aby wierzyć, że ja mógłbym taką propozycję przyjąć, trzeba wyobrażać sobie każdego człowieka na podobieństwo policyjnego szpicla.IV. Wiem dobrze, Panie Generale, do czego wam nasz wyjazd jest potrzebny. Do tego, by nas ze zdwojoną siłą opluskwiać w swoich gazetach jako ludzi, którzy ujawnili wreszcie swe prawdziwe oblicze; którzy przedtem wykonywali cudze dyrektywy, a teraz połasili się na kapitalistyczne luksusy. Do tego, by zademonstrować światu, że wy jesteście szlachetnymi liberałami, a my szmatami bez charakteru. Do tego, by móc Polakom powiedzieć: "Patrzcie, nawet oni skapitulowali, nawet oni stracili wiarę w demokratyczną i wolną Polskę". Do tego - przede wszystkim - by poprawić swój wizerunek we własnych oczach; by móc z ulgą odetchnąć: "Oni wcale nie są lepsi ode mnie".Bo was niepokoi sam fakt istnienia ludzi, którym myśl o Polsce nie kojarzy się z ministerialnym stołkiem, a z więzienną celą; ludzi, którzy przedkładają święta w areszcie śledczym nad ferie na Lazurowym Wybrzeżu. Wy nie wierzycie w istnienie takich ludzi. Dlatego w swym ostatnim sejmowym przemówieniu osiągnął Pan w obelżywości oskarżeń poziom polskiego klasyka tego gatunku - Stanisława Radkiewicza. Dlatego mówicie nawet między sobą, że my albo jesteśmy wielkimi spryciarzami (bo otrzymujemy instrukcje i pieniądze od wywiadu amerykańskiego), albo też wielkimi głupcami - "fanatykami" (bo wolimy siedzieć w więzieniu, niż spacerować po paryskich bulwarach). Przecież nikt z was nie wahałby się ani przez chwilę, mając taki wybór!Wy nie umiecie o nas myśleć inaczej, bowiem myśląc inaczej, musielibyście - choćby w jednym błysku chwili - odgadnąć prawdę o sobie samych. Tę prawdę, że jesteście mściwymi i pozbawionymi honoru świntuchami. Tę prawdę, że jeśli nawet kiedyś było w waszych sercach troszkę przyzwoitości, to dawno pogrzebaliście te uczucia w brutalnej i brudnej grze o władzę, jaką toczycie między sobą. Dlatego, sami złajdaczeni, chcecie nas ściągnąć do swego poziomu.Otóż nie! Tej przyjemności wam nie dostarczę. Nie znam przyszłości i wcale nie wiem, czy dane mi będzie dożyć zwycięstwa prawdy nad kłamstwem, a "Solidarności" nad obecną antyrobotniczą dyktaturą. Rzecz w tym wszakże, Panie Generale, że dla mnie wartość naszej walki tkwi nie w szansach jej zwycięstwa, ale w wartości sprawy, w imię której tę walkę podjęliśmy. Niech ten mój gest odmowy będzie maleńką cegiełką budującą honor i godność w tym co dzień unieszczęśliwianym przez was kraju. Niech będzie policzkiem dla was, handlarzy cudzą wolnością!V. Dla mnie, Panie Generale, więzienie nie jest żadną szczególnie dotkliwą karą. Tamtej grudniowej nocy to nie ja zostałem proskrybowany - to wolność. To nie ja dziś jestem więziony - to Polska.Dla mnie, Panie Generale, karą byłoby, gdybym musiał na Pańskie polecenie szpiclować, machać pałką, strzelać do robotników, przesłuchiwać uwięzionych i wydawać haniebne wyroki skazujące. Szczęśliwy jestem, że znalazłem się po właściwej stronie - wśród ofiar, a nie wśród oprawców. Ale gdyby Pan to rozumiał, nie składałby mi Pan propozycji tyleż niemądrych, co niegodziwych.W życiu każdego człowieka uczciwego, Panie Generale, przychodzi taki trudny moment, kiedy za proste stwierdzenie faktu: "to jest czarne, a to jest białe" trzeba drogo płacić. Może to być cena życia płacona na stokach Cytadeli, za drutami Sachsenhausen, za kratami Mokotowa. W takiej chwili, Panie Generale, dla uczciwego człowieka problemem naczelnym nie jest, by wiedzieć, jaką cenę przyjdzie mu zapłacić, lecz wiedzieć, czy białe jest białym, a czarne - czarnym.Aby to wiedzieć, trzeba chronić sumienie. Trawestując jednego z wielkich pisarzy naszego kontynentu, powiem tak: trzeba przede wszystkim, aby dowiedział się Pan, Panie Generale, co to jest sumienie ludzkie. Są dwie rzeczy na tym świecie - niechaj usłyszy Pan tę nowinę - z których jedna nazywa się Zło, druga Dobro. A oto objawienie dla Pana: kłamać i lżyć nie jest dobrze, dopuszczać się zdrady jest źle, więzić i mordować jest jeszcze gorzej. To nic, że to jest użyteczne. Tego nie wolno...Tak, Panie Generale, tego nie wolno. Kto się przeciwstawia? Kto zezwala? Kto zabrania? Panie Generale, można być potężnym ministrem spraw wewnętrznych, można mieć za sobą potężne mocarstwo rozciągające swą władzę od Łaby po Władywostok, a pod sobą całą policję kraju, miliony szpiclów i miliony złotych na pistolety, armaty wodne i urządzenia podsłuchowe, płaszczących się służalców, pełzających donosicieli i żurnalistów; a tu ktoś niewidzialny, w ciemności, przechodzień, nieznajomy wyrasta przed Panem i mówi: "Nie zrobisz tego!".Oto sumienie.VI. Zapewne list ten wyda się Panu kolejnym dowodem mojej głupoty. Jest Pan przyzwyczajony do uniżonych próśb, policyjnych raportów, szpiclowskich donosów. A tu człowiek, który jest w Pańskim ręku, któremu dokuczają Pańscy podwładni, oskarżają Pańscy prokuratorzy, a skazywać będą Pańscy sędziowie - mówi Panu o sumieniu.Bezczelny, nieprawdaż?Wszelako żadna Pańska reakcja nie jest w stanie mnie już zadziwić. Wiem, że za ten list zapłacę wysoką cenę, a Pańscy podwładni spróbują doprowadzić do mojej świadomości pełnię wiedzy o możliwościach więziennictwa w kraju budującym komunizm. Wiem wszakże i to, że obowiązuje mnie prawda.Dlatego o nic Pana nie proszę. Tylko o jedno: niech się Pan zastanowi. Nie nad moim losem - ja może jakoś wytrzymam kolejne pomysły Pańskich pułkowników i majorów. Niech Pan się zastanowi nad sobą. Niech Pan przy wigilijnym stole pomyśli przez chwilę o tym, że będzie Pan rozliczony ze swych uczynków. Będzie Pan musiał odpowiedzieć za łamanie prawa. Skrzywdzeni i poniżeni wystawią Panu rachunek. To będzie groźna chwila.Życzę Panu zachowania godności osobistej w takim momencie. I odwagi. Niech Pan nie tłumaczy się, jak Pańscy koledzy z poprzednich ekip, że Pan o niczym nie wiedział. Bo to nie wzbudza litości, tylko pogardę...Sobie zaś życzę, abym - tak jak zdołałem w Otwocku dopomóc w uratowaniu życia kilku Pańskim podwładnym - umiał być na miejscu w samą porę, gdy Pan będzie zagrożony i zdołał także Panu dopomóc. Abym umiał raz jeszcze być po stronie ofiar, a nie wśród oprawców. Choćby potem nadal miał mnie Pan zamykać w więzieniu i nadal zdumiewać się moją głupotą.
Niestety ugrzęzły w błocie na polu Pana Czesława pod Supraślem... –
Białogard - czarno-biały mural ku czci wybitnego artysty –
Zdjęcie przedstawia 14-letniąCzesławę Kwokę, która trafiła do obozu Auschwitz pod koniec 1942 r. – Fotograf zmuszony przez Niemców do robienia tysięcy zdjęć więźniów tak opisuje tę fotografię:"Była taka młodziutka i tak przerażona. Dziewczynka nie rozumiała dlaczego tu jest i co się do niej mówi. Więc ta Niemka, kapo, wzięła pałkę i uderzyła ją w twarz. Wyładowała swoją złość na dziewczynie. Taka ładna dziewczynka, taka niewinna. Płakała, ale nic nie mogła zrobić.Przed zdjęciem, dziewczynka wytarła łzy i krew z rozcięcia na wardze. Szczerze mówiąc, czułem się jakbym sam dostał, ale nie mogłem się wtrącać. Zabiliby mnie. Nigdy nie można było się odezwać."Czesława zmarła w Auschwitz w marcu 1943 roku, miesiąc po tym, jak w obozie umarła jej mama.Szacuje się, iż wśród około 1,3 mln. ludzi przywiezionych do KL Auschwitz w latach 1940-1945 było około 230 tys. dzieci i młodocianych w wieku poniżej 18 lat
Przykład tego biednego człowieka ukazuje prawdę jak ojczyzna odwdzięcza się za poświęcanie i narażanie swojego życia – Jednocześnie często się mówi o traceniu zdrowia, życia w razie czego z kraj. Za co? By potem dostać taką wdzięczność? Nie warto i szkoda poświecenia, bo życie i zdrowie nie jest na tym świecie za darmo i nikt wbrew naszej woli nie ma prawa nam go odebrać. A dla weterana, pana Czesława Mostka honory i szacunek. Po wyrzuceniu z mieszkania otrzymał lokal komunalny w ciemnej piwnicy Warszawa: nie wyrzucajcie nas na brukSchorowany niemal stuletni kombatant, który walczył oWarszawę, w najgorszych snach nie przypuszczał, że będzieeksmitowany z własnego domu! Czesław Mostek (95 I.) niemoże spać spokojnie, odkąd prywatni właściciele przejęlijego mieszkanie wraz z całą kamienicą.
Odpowiedź Czesława Mozila na kłamliwe zarzuty polskich tabloidów, że na kameralnym koncercie w Liverpoolu potraktował publiczność po chamsku – Gdy zaczynałem koncert w Liverpoolu była totalna cisza i skupienie. 130 osób siedzących i stojących, w milczeniu i z uwagą słuchało występu.Od pierwszego kawałka nie mogłem się skupić, ponieważ dziewczyny po mojej lewej stronie były pijane i głośno ze sobą rozmawiały, co jakiś czas wulgarnie się zachowując. Wielokrotnie zwracałem im uwagę i prosiłem, żeby uszanowały innych słuchaczy. Wiele razy to właśnie publiczność komentowała ich żenujące zachowanie.Ja w moim Solo Akcie przedstawiam swoje życie na emigracji i to, jak je przeżyłem będąc dzieckiem. To bardzo intymne spotkania dla mnie i moich fanów, którzy też są emigrantami. Podczas tych koncertów wielokrotnie zdarzało się, że ludzie byli bardzo wzruszeni, a później mówili mi, że te teksty są bardzo prawdziwe, oraz że ktoś kto nie był na emigracji nie zrozumie o co w tym chodzi.Już wiele razy w życiu zlekceważyłem sytuacje gdzie powinienem był zareagować. Biorę na klatę to, że z wielką przyjemnością powiedziałem kobiecie żeby wypierdalała, bo kilka razy wcześniej prosiłem ją, oraz jej koleżankę, o szacunek wobec innych. Gdy w pewnym momencie podczas spokojnej piosenki zadzwonił telefon jednej z nich, a ona go odebrała i głośno manifestując zaczęła rozmawiać przeszkadzając innym w odbiorze koncertu, to nie mogłem tego dłużej tolerować.Na Solo Aktach mam światło na ludzi żeby mieć z nimi kontakt, żeby czytać ich reakcje. Jak widzę, że jedna osoba przeszkadza całej reszcie to moim obowiązkiem jest zareagować. I tak zrobiłem. Był to finalnie jeden z najbardziej udanych koncertów na trasie. Po koncercie stałem ponad dwie godziny z fanami podpisując płyty i rozmawiając o zaistniałym incydencje.Chciałbym dodać, że całą trasę (16 koncertów), zagrałem na własne ryzyko finansowe. Nie miałem żadnych sponsorów, ani z góry opłaconych koncertów. Wszystkie koszty trasy zostały pokryte wpływami z biletów. Nie licząc gigantów polskiej sceny metalowej, jestem jedyną osobą, którą odwiedziła Polonię w tak wielu miastach w całej Wielkiej Brytanii.Podczas całej trasy koncertowej filmowaliśmy rozmowy z Polonią,spaliśmy u emigrantów, nasza kamera rejestrowała ich życie. Z tych materiałów powstanie pełnometrażowy film dokumentalny „Wiwat Polonia!"Poniżej przedstawiam nagranie z całego "zajścia".Czesław Mozil
Fenomenalny występ Ormianki w The voice of Ukraine – Hasmik Sirojan swoim wykonaniem piosenki Czesława Niemena "Dziwny jest ten świat" zadziwiła jury i publiczność
A czy ktoś jeszcze Czesia, Czesława pamięta!? –
Dziś mija 10 lat odkąd nie ma z nami Czesława Niemena – Ale jego muzyka będzie z nami na zawsze
Podczas wypowiedzi Czesława – męczę się razem z nim
Kiedy patrzę na Czesława Mozila – widzę siebie przy odpowiedzi

1