Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 10 takich demotywatorów

Nieustraszeni alpiniści zdobyli szczyt, jednak zostawili koleżankę na pastwę losu, ryzykując jej życie i zdrowie

 –  Łukasz Supergan2 dniCZY POWYŻEJ 4000 METRÓW MORALNOŚĆ NIEOBOWIĄZUJE?Od początku mojej kariery górskiej wpajano wemnie, że lina jest symbolem nierozerwalnościzespołu. Że gdy wyszliśmy razem wracamyrazem, z wyjątkiem zejścia po pomoc. Żezostawienie kogoś w górach jest niewybaczalne.A potem trafiłem na tę historię opisaną przezB.W tym miesiącu B. wchodziła w tym miesiącu naKazbek z dwójką kolegów. Wspólnie dotarli podKazbek i doszli do bazy.I tu zdarzyło się coś niewiarygodnego.Z bazy położonej na 3600 m B. i jej dwóchkolegów dotarli na lodowiec. Było zimno inastąpiła rzecz zdumiewająca (cytat z naszejrozmowy): „Na około 4400 kolega oznajmił, żezimno mu w stopy. Nie zasugerował zejścia, tylkoprzyspieszenie tempa do góry. Powiedziałam, żeszybciej na pewno nie dam rady iść. Na 4600akurat wzeszło słońce, ale to nie pomogło mu sięogrzać. Usłyszałam, że rozwiązujemy się z liny ikażdy idzie w swoim tempie, bo on już niewytrzyma. Powiedziałam, że bez nich raczej niewejdę. Usłyszałam 'powodzenia' i chłopaki ruszylido góry.".Proste? Nie, zważywszy, że znajdowali się nalodowcu (zagrożonym szczelinami) i napółnocnym zboczu góry (zagrożenie długimzjazdem). W takim miejscu asekuracja jestkoniecznością.,,Finalnie podeszłam do 4700, samopoczucie sięobniżało, tempo jeszcze zwolniło, morale spadło. Ibyłam w kropce: niebezpiecznie iść samej dogóry, skoro źle się czuję, a ich nie dogonię; niemogę zostać i czekać, bo zamarznę; nie mogęwracać, bo jestem sama. Finalnie podjęłamryzyko samotnego powrotu jakieś 2h od wschodusłońca, więc liczyłam, że śnieg nie jest jeszczecukrem. Chłopaki weszli na szczyt. Do mniechyba dotarło dopiero po zejściu na sam dół, że tonie jest zwykłe nieporozumienie, a było realnezagrożenie."Czy rozwiązali się za zgodą wszystkich? Niestetynie. B. wyrażała obawy, ale jak napisała ,dyskusjewewnątrzzespołowe już się odbyły". Jej koledzyuznali, że jeśli chcą wejść na szczyt, muszą iśćszybciej i po prostu... rozwiązali się, zostawiającją samą. Pośrodku lodowca. Bez pomocy. Bezpewności, że pamięta drogę. Gdyby na drodzepowrotnej wpadła w szczelinę, efekt mógłby byćtragiczny - w lodowcu pod Kazbekiem leży jużkilku ludzi, o czym mówią tablice stojące przyszlaku do bazy. B. wracała między szczelinami iprzez lawiniska.Gdy pisaliśmy do siebie, B. w pierwszej chwiliusprawiedliwiała tą decyzję. Pisała, że niezadbała o komunikację przed wyjściem i nieuzgodniła z chłopakami co zrobią w takimprzypadku. Ale tego, co się stało, nie da się tegousprawiedliwić niczym. Każda osoba w zespolemusi czuć się bezpiecznie i musi wrócićbezpiecznie, nawet gdy jest najwolniejsza inajsłabsza. Jeśli zespół nie może się podzielić –wraca w całości. Pozostawienie kogoś tak, jakzrobili to dwaj partnerzy B. to nie tylko Everestgłupoty, ale i wystawienie jej na ryzyko śmierci.Kilka lat temu na mojej stronie opublikowałemwywiad pt. „Samobójcy idą na Kazbek". Dziśmógłbym dopisać ciąg dalszy, dodając do tegotytułu ,, i zabójcy". Gdyby B. zginęła, dwaj koledzy,którzy zostawili na lodowcu wolniejszą od siebiekobietę, aby wejść na szczyt, byliby winni tejśmierci.Przez lata zdanie „Nie zostawia się przyjaciela,nawet gdy jest już tylko bryłą lodu" budowało etospolskich wspinaczy. Jak widać dziś mamy wśródnas ludzi, hołdujących zasadzie ,,Jeśli maszparcie na szczyt, nie ma miejsca na moralność".Oby były to pojedyncze przypadki.Personaliów bohaterów nie ujawniam.Internetowy lincz jest zbędny. Mam nadzieję, żeprzeczytają te słowa i przemyślą to, co zrobili nagórze. A Was wszystkich proszę: gdziekolwiekidziecie, fundamenty alpinizmu i partnerstwozostają te same. Trzymajmy się ich zawsze.O: Kazbek na wysokości 4600 podczas jednegoz naszych wejść. W tym terenie rozwiązał sięzespół B.
Gówniany kraj, gówniane góry, gówniani alpiniści –
 – W internecie pojawiło się nagranie ze szczytu znajdującej się w Kirgistanie góry, nazwanej w 2011 roku na cześć Władimira Putina. Wcześniej ten szczyt, znajdujący się w łańcuchu Tienszan w Azji Środkowej, pozostawał bezimienny. "To na pewno jacyś chuligani" - ironizują rozbawieni alpiniści, którzy nagrali łopoczącą na wietrze flagę zawieszoną nad tabliczką oznaczającą górski szczyt. "Nie mamy pojęcia, kto to zrobił!"
0:10
 –  BALLYBALLE PEAK  OUTLOOK
Dla alpinistów to zwyczajny widok, a ciała są często wykorzystywane jako punkty orientacyjne, z których najbardziej znany to "zielone buty" –
Dobro zwycięża! Niepełnosprawny Marcin marzył o zdobyciu szczytu Giewontu - pomogli mu alpiniści-wolontariusze – Mężczyzna cierpi na zanik mięśni i jeździ na wózku. Parę dni temu członkowie Uniwersyteckiego Klubu Alpinistycznego w Warszawie zorganizowali akcję, dzięki której udało się zrealizować plan - 20 osób wniosło Marcina na Giewont. Przedsięwzięcie wsparło również TOPR
Chwilowy odpoczynek od wszystkich złych wiadomości. W Gdańsku przypadkiem uwięziono ptaki w otworach wentylacyjnych, które chowały tam gniazda. Niespodziewanie z pomocą przybyli alpiniści, którzy późnym wieczorem przyszli z odsieczą – Żeby nie było zbyt pozytywnie - panowie alpiniści zostali spisani przez policję, no bo jak to tak nocami po dachach się szwendać w niejasnych celach...
K-2 dla Polaków – Gdyby Adam szukał partnera, to za 24 godziny będę gotowy, zacząłem aklimatyzację na 8k* temperatura -16 *) 8 piętro blokowiska we Wrocławiu

Jak śpią alpiniści:

 –
Głupi dziennikarze nic nie rozumieją – To były po prostu przygotowania do nowego projektu alpinistycznego zakładającego, że polscy alpiniści jako pierwsi zdobędą Koronę Ziemi wchodząc w klapkach.
Źródło: gazeta.pl

1