Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 7 takich demotywatorów

 –

Marcin Meller o pożegnaniach:

 –  DŁUGIE POŻEGNANIE       Dawno, dawno temu mój kumpel przeżywał srogi miłosny zawód. Tak się złożyło, że zbliżał się Sylwester, co oczywiście nie poprawiało mu nastroju. Wybraliśmy się więc razem na huczną imprezę do mojej przyjaciółki Pauliny. Było jeszcze grubo przed północą, kiedy przed zajmowaną przeze mnie kanapę zatoczył się ubrany w zimową kurtkę rozczarowany kochanek, mający już ewidentnie mocno w czubie  i z emfazą godną rzymskiego senatora ogłosił wszem i wobec:  - Marcin mój przyjacielu! Przyszedłem się pożegnać,  wyrzucają mnie!  - Kto cię wyrzuca? – zapytałem zdziwiony, bo mimo, że kumpel był zadziorem,  nie zauważyłem żadnej bijatyki.  - Paulina mnie wyrzuca mój przyjacielu, tak, gospodyni mnie wyrzuca! – potrząsnął dramatycznie głową.  - Ale za co?  - Za prawdę! Za to, że prawdę jej powiedziałem! – przyjaciel był coraz bardziej wzburzony.  - A jaką to prawdę jej powiedziałeś?  - Najprawdziwszą! Że wszystkie kobiety to kurwy mój przyjacielu! – wykrzyczał dramatycznie i w tym momencie zarejestrował siedzącą obok mnie dziewczynę. Natychmiast ukłonił się szarmancko i dodał – Oczywiście z wyjątkiem ciebie Marysiu!  - po czym ruszył chwiejnie w stronę drzwi wejściowych.  Wybiła północ, składaliśmy sobie tłumnie życzenia, kiedy nagle ktoś mnie  walnął w plecy z siłą Obelixa, że mało płuc nie wyplułem i zanim się obróciłem, usłyszałem znajomy głos i frazę:- Marcin mój przyjacielu, przyszedłem się pożegnać,  wyrzucają mnie! – kolega ewidentnie od blisko dwóch godzin krążył po imprezie, cały czas w kurtce, żegnając się z każdym i głosząc swą krzywdę męczennika za prawdę, przy czym zapomniał, że jak w „Dniu świstaka” już odbyliśmy tę rozmowę. Było to w sumie niesamowite, bo powtórzył słowo w słowo swoją diagnozę relacji męsko-damskich i dokładnie w tym samym momencie zauważył  stojącą obok mnie koleżankę, tyle że teraz miast się skłonić  podniósł  otwarte dłonie w przepraszającym geście i rzekł:  - Oczywiście z wyjątkiem ciebie Marysiu! – I ruszył w stronę drzwi wejściowych.   Poszedłem poprosić gospodynię o amnestię, impreza była piękna, irytacja nieco jej przeszła, chociaż wielce się zdziwiła, że delikwent nadal szaleje na kwadracie. Powiedziała, żeby kumpel przeprosił, a przynajmniej się zamknął, to nie będzie musiał wychodzić. Popędziłem przekazać mu dobre wieści zanim faktycznie wyjdzie nawalony na mróz, co mi się udało. Może Was zaskoczę, ale o ile wcześniej cierpiał, tak teraz się naprawdę potężnie wkurwił. Wygłosił płomienną mowę, w której jasno wyłożył, że nie ma za co przepraszać, bo to jego krzywdzą za głoszenie prawdy, milczeć również nie będzie, bowiem prawda i honor milsze są mu niż jakieś sylwestry, za prawdę i honor życie dać warto, wiedział o tym Skrzetuski, wiedział Leonidas, wiedzieli samuraje, więc tym bardziej warto wylecieć z imprezy, na której hołduje się hipokryzji, zakłamaniu i dulszczyźnie o obrażaniu przyjaciół nie wspominając. I zaczął żegnać się ze mną po raz trzeci.  Może Was zaskoczę, może na  Waszych twarzach odmalują się szok i niedowierzenie, może stracicie wiarę w boski porządek rzeczy, ale kiedy miksowałem się z sylwka po trzeciej nad ranem, kumpel nadal się żegnał. Potem się dowiedziałem, że zamykał imprezę dopijając z gospodynią resztki.  A dlaczego wspominam tę historię z zamierzchłej przeszłości? Bo pierwsza mi przyszła do głowy, kiedy zacząłem myśleć o pożegnaniu. Mimo, że łza się w oku kręci, smuteczek duszę przepełnia o miejsce walcząc z nostalgią, to pierwsze kurde co mi do miłującego wszelkie absurdy i surrealizmy łba przychodzi, to błazeńska akcja z imprezy.  Bo ja się żegnam kochani. To mój ostatni felieton w „Newsweeku” i sam nie wierzę w to co piszę. Bo to wiele pięknych lat było, wielkich wzruszeń i epickich gównoburz, za co z całego serca dziękuję Tomkowi Lisowi. Nie tylko za gościnę na łamach „Newsweeka” a wcześniej „Wprost”, ale przede wszystkim za to, że do pisania felietonów mnie namówił, a nawet zmusił. I okazało się, że polubiliśmy się z tym specyficznym gatunkiem twórczości.   I teraz w blisko pięćsetny piątek odkąd zacząłem pisać Wasze ulubione felki, powtórzę za klasykiem: „Dzień dobry. A na wypadek gdybyśmy się już potem nie widzieli – także dobry wieczór i dobranoc.”                                     The EndPS. Moje odejście z „Newsweeka” wynika z tego, że 16 listopada obejmę funkcję redaktora naczelnego Wirtualnej Polski.
 –  Z całego serca dziękuję czołowym politykom PiS-u za podyktowanie mi tego felietonu. Same cytaty. Bóg zapłacz.NIE BĘDĄ NAMNie będą nam tutaj w obcych językach narzucali, jaki mamy mieć ustrój i jak prowadzić sprawy.I żadne płacze i żadne krzyki nie przekonają nas, że białe jest białe, a czarne jest czarne. Ja mam w nosie tych 60 profesorów, bo ja jestem za Polakami. To nie są dla mnie autorytety. Z ziemi polskiej do Wolski.Bydło poselskie z lewej strony sali zagraża Sejmowi, posłom i polskim instytucjom. W swej nienawiści, opętaniu i zbydlęceniu ci szaleńcy są zdolni do wszystkiego, nawet do zbrodni. Jestem z gruntu przeciwna Unii. Czekam i modlę się, żeby to się samo rozwaliło. Uczynimy wszystko, żebyście państwo mieli przekonanie, że ktoś wreszcie myślał o obywatelach, a nie tylko o jakiejś wyimaginowanej wspólnocie, z której dla nas niewiele wynika. Wspólnota jest dla nas potrzebna tutaj, w Polsce. Nasza. Własna. Skupiona na naszych sprawach, bo one są dla nas najważniejsze. Kiedy one zostaną rozwiązane, będziemy się zajmowali sprawami europejskimi.Wbrew oszczerstwom wrogów Polski nasz kraj rozwija się i bogaci. Wbrew sprzedawczykom z Parlamentu Europejskiego jest to możliwe. Wbrew atakom politycznych lumpów Polska jest bezpieczna. W każdym społeczeństwie jest taki element zdemoralizowany, podły, animalny. Poprzedni rząd realizował specyficzną koncepcję lewicowej polityki, tak jakby świat według marksistowskiego wzorca musiał poruszać się tylko w jednym kierunku – nowej mieszaniny kultur i ras, świata złożonego z rowerzystów i wegetarian, którzy używają wyłącznie odnawialnych źródeł energii i zwalczają wszelkie przejawy religii.Nie możemy odgrzybić, odszczurzyć, zastosować środków chemicznych, żeby raz-dwa wyremontować, tylko musimy jeszcze dbać o zdrowie obywateli, więc trudno to się robi. Tam chodzą stare upiory bolszewickie, ubeckie wdowy chodzą, oczadzeni chodzą i chodzą jeszcze pożyteczni idioci. Nie wycierajcie swoich zdradzieckich mord nazwiskiem mojego brata. Niszczyliście go, zamordowaliście, jesteście kanaliami! Won stąd!Nie jest tak, że bandyta zawsze bije tego dobrego. Nie ustaniemy, aż nie doprowadzimy do pełnego oczyszczenia Polski z ludzi, którzy nie są godni należeć do naszej wspólnoty narodowej. Prezydent Gdańska na nowo pisze historię naszego kraju, wpisując się w kłamstwa, wpisując się w retorykę, która była retoryką tych, którzy na Polskę napadli, a dziś jest retoryką tych, którzy próbują postawić znak równości między sprawcami a ofiarami, tych, którzy próbują zatrzeć swoje zbrodnie, zatrzeć pamięć o tym, czego złego dokonali. W Poznaniu kolejna parada sodomitów, którzy próbują narzucić swoją interpretację praw. Weźmy premiera Tuska. Folksdojcze to tradycja zdrady. Jeżeli się przyjmuje niemiecką narrację wybielania winy i przerzucania jej na Polskę. I polski premier jest zakładnikiem interesów niemieckich, i partia, która ma narrację czysto niemiecką. Trzeba to coś złapać i ogolić na łyso.
Tymczasem podobny happening zorganizowano w latach 80. i wtedy za czołgistów robili ci, którzy teraz są święcie oburzeni –  Marcin Meller21 godz. • QNa prawicy amok, a minister Błaszczak zgłasza do prokuraturyznieważenie żołnierzy Wojska Polskiego, wszystko to z powoduwczorajszego happeningu Brygady Lotnej Opozycji z użyciemtekturowego czołgu na placu Piłsudskiego. Przypomniałem sobiepodobny happening, który odbył się w lutym 1988 roku, ale w jakżeodmiennym składzie! s*? Na poniższym zdjęciu z przodu dzisiejszywiceminister spraw zagranicznych Andrzej Papierz, a z tyłu redaktornaczelny „Do Rzeczy" Paweł Lisicki. Pytanie czy ich zbrodnia uległaprzedawnieniu? Panie ministrze?
Promuj książkę o historycznych polskich bohaterkach, zadaj w ramach konkursu głupie, szowinistyczne pytanie. Co za logika... –  UWAGA KONKURSW ten zimny, jesienny, szary i deszczowy dzień mamy dla Waskonkurs, w którym do wygrania są koszulka i torba bawełniana (zewzględu na aurę do użytku dopiero w sezonie wiosenne-letnim) zkolorową okładką książki Anny Dziewit-Meller pt. "Damy, dziewuchy,dziewczyny. Historia w spódnicy". Tytuł ten, zaliczany do literaturydziecięcej, zawiera krótkie biogramy polskich wybitnych bohaterek ibuntowniczek, między innymi Swiętosławy, Izabeli Czartoryskiej, ZofiiStryjeńskiej czy Simony Kossak i wielu innych.Pytanie brzmi:Jakiej długości powinien być optymalny łańcuch, do którego należyprzypiąć swoją kobietę w kuchni?
"Uwielbiam jeździć do krajów islamu, gdy jestem na gościnnych występach. Niekoniecznie chciałbym mieć świat islamu u siebie" - Marcin Meller w "Drugim śniadaniu mistrzów" – Prawdziwy szok usłyszeć takie słowa w TVN
Krótko i celnie o wypadku prezydenta na A4 –

1