10 największych oszustw ludzkiego mózgu (11 obrazków)
Efekt potwierdzenia
Ludzki mózg z całą pewnością nie należy do obiektywnych narzędzi. Pozwala sobie wręcz na cały szereg manipulacji, wśród których tzw. efekt potwierdzenia jest jednym z łatwiej zauważalnych. Odwołuje się on do większej skłonności mózgu do rejestracji zdarzeń, które mu odpowiadają, w jakiś sposób się z nim łączą. I tak kobieta, która dopiero co zaszła w ciążę, nagle orientuje się, że wokół jest mnóstwo ciężarnych. Osoba chcąca kupić Land Rovera, nagle zauważa, że mnóstwo osób jeździ właśnie Land Roverami. Mimo że wcześniej wcale nie było to takie oczywiste. Zaszła zmiana?
Nie, to po prostu ludzki umysł kładzie większy nacisk na sprzyjające mu fakty. Podobnie rzecz ma się z lubieniem bądź nielubieniem innych osób. Tę samą osobę lubi się bardziej, jeśli ta odwzajemnia uczucie, a mniej, gdy ta jest obojętna lub negatywnie nastawiona
Przyczyny a skutki
Problemy z obserwowaniem konsekwencji własnych działań mają nie tylko politycy, bo problem zakorzeniony jest głęboko w ludzkim umyśle. O ile jednak przykład polityków wynika z zupełnie czego innego, o tyle tzw. iluzja ciała pływaka to efekt błędnie zaprogramowanego mózgu. Czy rzeczywiście bowiem idealnie ukształtowane ciało to rezultat wielu lat treningów na basenie? Otóż nie.
Pływak został pływakiem dopiero wtedy, kiedy ktoś dostrzegł, że jego ciało jest odpowiednio ukształtowane - lub ma predyspozycje, by wkrótce takim zostać. Tak samo jest z uczelniami wyższymi czy "renomowanymi liceami". Czy faktycznie są najlepsze? A może w rzeczywistości przyjmują po prostu najlepszych uczniów, którzy i bez ich pomocy osiągnęliby sukces? Świadomie obserwując rzeczywistość, można skłaniać się raczej ku tej drugiej opcji, jednak zamiana skutków z efektami to bardzo powszechny błąd
Ofiary prawdopodobieństwa
Dlaczego ludzie tak niechętnie skreślają w Lotto sześć liczb z rzędu, na przykład 13, 14, 15, 16, 17, 18? Ano dlatego, że są podświadomie przekonani, że szansa na "wypadnięcie" takiej kombinacji jest mniejsza niż np. 7, 21, 33, 39, 40, 43. Podobnie rzecz ma się z rzutem monetą, gdzie - abstrahując od złośliwego niekiedy rantu - są tylko dwie możliwości. Orzeł i reszka, 50:50. Problem w tym, że dla ludzkiego umysłu prawdopodobieństwo to jest równe tylko przy pierwszym rzucie.
Jeśli w trzech kolejnych rzutach wypadł orzeł, to oczywiste jest przecież, że za czwartym musi być reszka, prawda? Nieprawda. Prawdopodobieństwo w tym, jak i wszystkich kolejnych wypadkach, jest identyczne. I wynosi 1 do 1. Stąd zresztą krótka droga do uzależnienia od hazardu. Jeśli prawdopodobieństwo wygranej istnieje, to wystarczy przecież odpowiednio długo grać, by wreszcie osiągnąć sukces. A im dłużej się gra, tym bliżej jest się - rzekomo - wygranej
Pamięć ważniejsza niż fakty
Czasem rzeczywiście trudno jest kogoś przekonać, że białe jest białe, a czarne jest czarne. To nie jego wina, tylko naturalnej skłonności do wierzenia we własne uczucia, odczucia i wspomnienia bardziej niż w logicznie uzasadnione fakty. Dlatego w jednym z eksperymentów okazało się, że według badanych w przeczytanym przez nich chwilę wcześniej artykule jest więcej słów kończących się na "-ing" niż tych, których przedostatnią literą jest "n".
Ponieważ w języku angielskim końcówka "-ing" jest bardzo popularna, badani doszli do wniosku, że to właśnie tych wyrazów musi być więcej aniżeli tak "nietypowych" słów, bo z "n" jako przedostatnią literą. Nikt wówczas nie zwrócił uwagę na fakt, że każde słowo z "-ing" na końcu ma "n" jako przedostatnią literę, więc - zakładając najlżejszy przypadek - liczba wyrazów obu typów mogłaby być co najwyżej równa. Biorąc pod uwagę częstość występowania "and", "end" czy "kind", szala prawdopodobieństwa przechylała się w przeciwną do zakładanej stronę
Stereotypy wciąż silne
Mnóstwo osób deklaruje, że nie kieruje się stereotypami. Są nowoczesne i "tradycyjne zabobony" ich nie dotyczą. By się przekonać, przeprowadzono eksperyment. Przedstawiono w nim Lindę - 31-letnią, samotną (według nowoczesnej terminologii - singielkę) kobietę pewnie stąpającą po ziemi. Podczas studiów zaangażowaną w problemy dyskryminacji i sprawiedliwości społecznej, aktywną podczas antynuklearnych manifestacji. Skończywszy opis, zadano pytanie: "Co jest bardziej prawdopodobne - to, że Linda pracuje w banku, czy też to, że Linda pracuje w banku i jest członkinią ugrupowania feministycznego?".
O dziwo aż 85% pytanych postawiło na drugą odpowiedź, nie zważając wcale na to, że jeśli druga odpowiedź jest prawidłowa, to pierwsza także. Z kolei dodatkowy warunek - feminizm - stanowi ograniczenie, które obniża prawdopodobieństwo zaistnienia drugiej sytuacji. Po analizie sytuacji uczestnicy eksperymentu przyznali się do pomyłki, ale zauważyli też, że nie mieli wpływu na sugestie własnego mózgu
Ocena wartości
Wybór pomiędzy wycieczką do Barcelony a wycieczką do Mediolanu nie jest łatwym zadaniem, kiedy obie kosztują tyle samo i wiążą się z takimi samymi atrakcjami - wszystkimi wliczonymi w cenę. Wówczas przyczyn takiego a nie innego wyboru przyszłych wczasowiczów można się doszukiwać w ich osobistych preferencjach. Kiedy jednak do dwóch powyższych ofert dołącza trzecia - wycieczka do Barcelony ze wszystkim wliczonym w cenę za wyjątkiem kawy do śniadania - preferencje gwałtownie się zmieniają.
Niezależnie od tego, jak niewiele w rzeczywistości znaczą 3 złote za kawę (niech to będzie siedem dni, czyli 21 złotych razem) w stosunku do kosztów całego wyjazdu, ten właśnie szczegół oferty okazał się w eksperymencie przeważający. Nagle okazało się, że na wyjazd bez kawy nie ma chętnych. Mało tego - mimo że wcześniej preferencje rozkładały się mniej więcej po równo, po wprowadzeniu trzeciej oferty zmalała także liczba chętnych na wyjazd do Mediolanu. I choć same Włochy nijak tu nie zawiniły, mózgi niedoszłych turystów wiedziały lepiej
Efekt denominacji
Eksperymenty dowiodły, że ludzie chętniej wydadzą dwadzieścia razy po pięć złotych niż sto złotych za jednym razem. Mimo że i w jednym, i w drugim wypadku ostateczny wydatek będzie równy, jest znacznie większe prawdopodobieństwo, że swoje pieniądze zachowają ci, którzy trzymają je w większych nominałach. Do takiego wniosku doszli naukowcy, którzy grupie studentów podarowali po jednym dolarze. Części w jednodolarówkach, części zaś w kilku pomniejszych monetach. Następnie powiedziano studentom, że otrzymane pieniądze mogą zachować lub wydać na słodycze.
Osoby, które otrzymały dolara w całości, były bardziej skłonne zachować go na później niż te, które dostały drobne monety. Zjawisko to nazywane bywa efektem denominacji
Komentarze Ukryj komentarze